piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 2

*Oczami Liama*
Jezus maria jak ta małolata mnie denerwuje normalnie na miejscu jej ojca to bym ją chyba udusił.Rozumiem ją jest wściekła na swojego ojca za to że ledwo jej mama zmarła a on zaczął kręcić z moją mamą no ale do cholery chyba nasi rodzice mają prawo do szczęścia.Ja także nie skacze z radości że zostaliśmy przybranym rodzeństwem, ale ona to już przesadza.Kiedy tylko moja mama zadzwoniła tydzień temu że Isabella miała wypadek od razu poinformowałem menagera naszego zespołu o tym że wyjeżdżam chłopaki mają przyjechać jutro do nas.Moja mama i Mark poprosili mnie abym ich tu ściągnął.Więc tak zrobiłem.

-----drugi dzień-----

*Oczami Isabelli*
Gdy rano się obudziłam na krześle obok mnie siedział Luke a na kanapie kawałek dalej Mike i Matt.Luke gdy tylko zobaczył że się obudziłam zawołał chłopaków obok siebie i teraz cała trójka stała ad moim łóżkiem i zapewne czekali na jakieś wyjaśnienia lecz ja nic nie mówiłam.Było mi wstyd bo mieliśmy pewną umowę a ja jej nie dotrzymałam.mianowicie umowa polegała na tym że nikt nie uczestniczy w wyścigu bez poinformowania o tym całej naszej paczki.Po długiej ciszy w końcu odezwał się Mike:
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Miałam swoje powody.-powiedziałam cicho ale po chwili zrobiło mi się przykro gdy zobaczyłam na ich twarzach wypisany ból w końcu byłam ich przyjaciółką a miałam przed nimi tak wielkie tajemnice.
-Jak zwykle nie chcesz nam nic powiedzieć ty wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy do cholery jesteś naszą przyjaciółką a przyjaciołom się ufa ale wiesz co nic nie mów a my jak zawsze ci wybaczymy bo przecież ty dopiero się uczysz musimy ci pomagać ale ty nie chcesz tej jebanej pomocy i uważasz że poradzisz sobie sama ale wiesz co to już się skończyło od teraz masz co chciałaś radzisz sobie sama-powiedział Matt
-To czyli że przez jeden jebany wyścig koniec naszej przyjaźni?-spytałąm ich ale nie uzyskałam odpowiedzi-właśnie widać jak wam na mnie zależy-prychnęłam
-Wiesz co kurwa zależy jak na nikim innym od roku jesteś w naszej paczce my zawsze mówiliśmy ci o każdym najmniejszym szczególe ale ty tego nie rozumiesz może kiedyś dojrzejesz do tego aby się zastanowić nad znaczeniem słowa przyjaźń a jak już to zrobisz to zadzwoń i pamiętaj do nas masz zawsze drogę otwartą ale dopóki się nie zmienisz ja osobiście nie chcę cie znać-powiedział Luke i razem z chłopakami wyszli z sali a mi po policzkach pociekły łzy tak przyznaję się do tego jestem Isabella Evans i właśnie płaczę ale właśnie zdałam sobie sprawę z tego że straciłam moich jedynych przyjaciół.

*Oczami Luke'a*
Razem z chłopakami próbowaliśmy się dodzwonić do Belli ale ona nie odbierała całe trzy dni spędziliśmy na martwieniu się o nią aż w końcu jeden z naszych pracowników poinformował nas o tym że miała wypadek od razu pojechaliśmy do szpitala okazało się że jest w śpiączce cały czas czekaliśmy na to aż się obudzi i gdy po czterech dniach w końcu to się stało okazało się że ona nawet nie okazała skruchy za to co zrobiła za to że nie przestrzegła naszej umowy.Wybuchłem może byłem zbyt surowy dla niej ale to czas aby wzięła odpowiedzialność za swoje czyny.Mam nadzieje że choć zastanowi się nad moimi słowami bo były one szczerą prawdą............